sobota, 3 grudnia 2016

8) Colleen Hoover - November 9













Tytuł: November 9
Autor: Colleen Hoover
Liczba stron: 327
Data wydania: 9 listopada 2016
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski









   Po każdej książce Colleen Hoover moje serce rozpada się na tysiące kawałków ( może wyjątkiem jest "Hopeless", wtedy rozpadło się tylko na dwa). Tak było i tym razem. Czytanie sprawiało mi ból, a łzy cisnęły się do oczu. Po ostatniej kropce mój mózg odmówił współpracy, a ciało zostało zalane falą emocji - smutkiem, radością, miłością, fascynacją i zwątpieniem. Jak mam przestać szukać idealnej miłości skoro Colleen Hoover napawa nadzieją? Jak mam nie wątpić w to, że taka miłość istnieje, skoro wydaje się za bardzo literacka? "November 9" nie tylko pokazała mi nowe oblicze miłości, lecz także obudziła we mnie emocje i skłoniła do przemyśleń. Zdecydowanie jest to książka, o której będę pamiętała. Dlaczego? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź w dzisiejszej recenzji.


' Whoever said the truth hurts was being an optimist. The truth is an excruciatingly painful son of a bitch. '

   "November 9" autorstwa Colleen Hoover opowiada o Fallon i Benie, osobach, które pewnego przypadkowo znalazły się w tym samym miejscu i tym samym czasie. Los chciał, by połączyła ich historia rodem z romansu. Fallon to dziewczyna marząca o wznowieniu kariery aktorki, przerwała ją z powodu nieszczęśliwego wypadku, który przytrafił się jej, gdy miała szesnaście lat, Od tamtej pory między innymi na jej twarzy widnieją blizny po oparzeniu, które zniszczyły jej karierę w Hollywood. Zaś Ben to student, który jest pisarzem. Jego osoba jest dość trudna to przybliżenia, więc przejdźmy dalej. "Chodź los postanawia ich rozdzielić, to wzajemna fascynacja jest na tyle silna, że nie może pokonać jej ani czas, ani odległość. Co roku 9 listopada rozpoczyna się kolejny rozdział historii - tej realnej i tej fikcyjnej."

' "Kochała mnie" w cudzysłowie
Całowała mnie pogrubioną czcionką
PRÓBOWAŁEM JĄ ZATRZYMAĆ wielkimi literami
Zostawiła mnie z wielokropkiem... '

   Książki Colleen Hoover mnie olśniewają i trafiają do mojej listy najlepszych jakie kiedykolwiek przeczytałam. Co jest ich fenomenem? "November 9" ujęło mnie przede wszystkim przesłaniem. Pokazało, że nie trzeba być idealnym, by zostać pokochanym, a miłość nie zawsze jest taka cudowna. Jest to opowieść o szukaniu samoakceptacji, miłości, a przede wszystkim o przeznaczeniu. Styl autorki jak zwykle sprawił, że książkę pochłonęłam w jeden wieczór. Barwne opisy nie przynudzały, lecz ubarwiały zdarzenia jak i całą opowieść.

' Uśmiechnęła się i opuściła głowę.
-Czuję się głupio.
-Ledwo cię znam, więc nie będę się z tobą kłócił na temat poziomu twojej inteligencji, bo możesz równie dobrze być głupia jak but. Ale przynajmniej jesteś ładna. '

   Zaczynając swoją przygodę z tym tytułem nie spodziewałam się kolejnej tak oryginalnej, a jednocześnie tak typowej dla tej pisarki opowieści. Nie mam tu na myśli przewidywalności, chociaż w sumie po głębszym zastanowieniu można się domyślić kilku rzeczy, chodzi mi raczej o ten styl tak bardzo "Hooverowski". Gdyby ktokolwiek dał mi do przeczytania rozdział jej książki, której dotychczas nie przeczytałam, bez przekazania mi informacji o tym, że to Colleen Hoover jest autorką, myślę, że zdecydowanie poznałabym jej dzieło. Co do owych rzeczach, których można było się domyśleć... Książka "November 9" wciąga i powoduje, że nawet jeśli mamy jakieś podejrzenia to one szybko zostają wymazane, ponieważ zostajemy wessani w wir zdarzeń.

'You'll never be able to find yourself if you're lost in someone else.'

   Wielokrotnie prawie krzyczałam na bohaterów, ponieważ byłam wściekła z tego jakich decyzji dokonywali. Jestem wielką romantyczką i może dlatego pochłaniam tak książki tej autorki, ponieważ doskonale oddają koloryt miłości w różnych etapach życia jak i są niezwykle romantyczne. Z drugiej strony, przez nie stawiam sobie bardzo wysokie wymagania dotyczące chłopców. Przez "Maybe Someday" mój idealny chłopak musi umieć grać na gitarze, zaś przez "November 9" musi umieć ubierać swoje uczucia w słowa jak i być zdolny do tego, aby kochać mnie taką jaka jestem - pełną skaz jak każdy, jednak zdecydowanie nie gorszą.

' Kiedy znajdujesz miłość, to ją bierzesz. Chwytasz obiema rękami i robisz co w swojej mocy, żeby jej nie puścić. Nie możesz tak po prostu od niej odejść i oczekiwać, że będzie trwać, dopóki nie będziesz na nią gotowa. '

' Jedną z rzeczy, o których zawsze staram się sobie przypominać, jest to, że każdy ma blizny. – mówi. – Wielu z nich ma gorsze ode mnie. Jedyną różnicą jest to, że moje
są widoczne, a większości ludzi nie. '

'Ciało to po prostu opakowanie dla skarbów, które skrywamy wewnątrz siebie. A Ty jesteś pełna skarbów. Bezinteresowności, życzliwości, współczucia. Tego co naprawdę się liczy. Młodość i piękno przemijają. Dobroć - nie.'

   Jesteśmy świadkami przemian zachodzących w życiu bohaterów, którzy spotykają się tylko raz w roku, właśnie tego tytułowego dziewiątego listopada. Możemy dostrzec dynamiczność i ulotność życia. Jednocześnie zauważając, że również nasze uczucia potrafią zgasnąć w ułamku sekundy. Colleen Hoover stosuje w swojej powieści wiele symboli, o których tak na prawdę nie mogę napisać, ponieważ byłoby to zbyt dużym spoilerem. Zauważyłam to dopiero teraz, pisząc tę recenzję, ponieważ książka oczarowuje, zabiera zdolność myślenia o czymś innym niż o niej samej. Jednak nie jest to tylko opowieść smutna i dołująca, jak w każdej książce tej autorki znajduje się w niej humor. Wiele razy uśmiechałam się szeroko, czytając dialogi czy przemyślenia bohaterów. Myślę, że to bardzo dobrze, że Collen Hoover zastosowała ten zabieg, ponieważ złagodził on resztę negatywnych emocji, które można było znaleźć w tej książce.


' - Ben. Czy ty... uprawiasz ze mną booksting?
- Booksting?
- Tak. No wiesz, kiedy seksowny facet rozmawia z dziewczyną o książkach. To jak sexting, tyle że na głos i z książkami zamiast seksu. Nie żeby to miało coś wspólnego z smsami. Dobra, więc pewnie nie ma też nic wspólnego z sextingiem, ale w mojej głowie to miało sens. '


   Ów tytuł przede wszystkim wpływa na czytelnika i jego sposób patrzenia na siebie. Nie potrafię rozwodzić się nad geniuszem Collen Hoover nie odwołując się do konkretnych przykładów z "November 9", jednak jeśli ktokolwiek uważa jej książki za płytkie lub bez głębszego sensu, powinien przeczytać właśnie ten tytuł. Widzimy tutaj wewnętrzną przemianę Fallon, która pod koniec książki wręcz rozkwita. Pod wpływem miłości ( i nie tylko) z zakompleksionej dziewczyny przeistacza się w pewną siebie, młodą kobietę. Fenomenem pani Hoover jest sposób w jaki obrazuje czytelnikowi uczucia, odwołując się do znanych nam sytuacji życiowych. Właśnie to uwielbiam w jej powieściach - mogę w nich znaleźć cząstkę siebie.

' Na moje wady patrzy przez palce
Ma o mnie fałszywe mniemanie
Lecz pieszcząc ustami mą skórę
Odkryje, że ją oszukiwałem '

   Reasumując, książka Colleen Hoover pod tytułem "November 9" jest powieścią zapadającą w pamięć. Zachwyca, wciąga jak i również przytłacza emocjami, którymi jest naszpikowana. Nie da się jej czytać z obojętnością. Na jej kartach każdy odnajdzie cząstkę siebie, a dzięki temu wczuje się w tą historię - pełną radości, smutku, miłości i bólu. Opowieść, przynajmniej mnie, skłoniła do refleksji na temat samoakceptacji i swojej fizyczności. Pomaga spojrzeć na miłość inaczej, nie z perspektywy codziennych spotkań, mijanych dni, lecz z perspektywy lat. Ukazuje, w jaki sposób to niesamowite uczucie rozwija się, jak jasno potrafi płonąć. Pokazuje również jak emocje wpływają na to co robimy, jak się zachowujemy. Polecam ją osobom, które tak jak ja uwielbiają odnajdywać w książkach siebie, a przede wszystkim nie boją się tego robić, jak i osobom, które chcą przeczytać coś więcej niż kolejny dobry romans.




Moja ocena 10/10



Aelin, 03-12-2016

4 komentarze:

  1. Moja ocena tej książki to 4/10. Muszę stwierdzić, że była to pierwsza powieść Colleen jaka mi się nie spodobała. Nie polubiłam fabuły, nie przepadałam za Fallon. Denerwowało mnie to, że bohaterzy spotykali się co roku tego 9 listopada... Wydawało mi się to kompletnie bez sensu.
    Jedyne co w tej książce było dobre, to zdecydowanie cytaty. Colleen Hoover w każdej książce daje czytelnikowi taką dawkę cytatów, że później nie mam miejsca w którym mogłabym je zapisywać! :D
    Twoja ocena jest bardzo wysoka! Wow!
    Czekam na więcej postów :D
    http://nikasspace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mi się bardzo podobała ta książka i wiem, że jeszcze do niej wrócę, bo bardzo dobrze mi się ją czytało. ;) Była to moja pierwsza książka Colleen Hoover i zdecydowanie zachęciła mnie do zapoznania się z innymi historiami autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam książki.
    Twoja recenzja jest wspaniała!! 😋😁😌

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatni cytat jest genialny!

    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń